Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piłka nożna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piłka nożna. Pokaż wszystkie posty

Najcenniejszy z remisów

Nie mam pojęcia o piłce nożnej i nic o niej nie mam do powiedzenia od siebie, ale jak obserwuję czym od wtorku żyje cała Polska, to jakoś trudno nie dać się oczarować magii futbolu…
We wtorek miało być jak w 1973 roku, albo nawet lepiej. I było tylko z lekkim opóźnieniem, więc przez dobę dziennikarze i kibice żyli wspomnieniami. Bo o meczu z 1973 roku pisano książki, kręcono filmy, komponowano piosenki. Ale trudno się dziwić. Remis z Anglią, wywalczony w świątyni futbolu, był magicznym momentem dla polskiej piłki.

Na gorąco:

„Nadaję te słowa 20 minut po zakończeniu meczu. Na boisku już w niebieskim garniturze reprezentacyjnym otoczony tłumem fotoreporterów i operatorów z przenośnymi dźwiękowymi kamerami Jan Tomaszewski udziela wielu wywiadów, a dzieje się to przy tej bramce, w której tak dzielnie poczynał sobie do przerwy, zachowując czyste konto. Był on bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem tego spotkania” – relacjonował wysłannik Przeglądu Sportowego. 

Plan był prosty:

„Gramy 4-3-3, a więc bez ustawień ultra defensywnych. Z dokładnym kryciem i wyznaczeniem przekazywania krycia przeciwników. Jedno z ważnych założeń brzmiało: wykorzystać każda okazję do atakowania wypadami. Jak ten plan realizowano? Wynik mówi sam za siebie. Autorowi tego planu, Kazimierzowi Górskiemu – wielkie brawa i serdeczne gratulacje”.

Najważniejszy moment:

„Sensacja na Wembley! – krzyczał do mikrofonu Jan Ciszewski po akcji z 57. Minuty. Przegląd Sportowy pisał: Lato przechwycił piłkę po lewej stronie, podciągnął kilkanaście metrów po skrzydle i kapitalnie dośrodkował do wybiegającego na wolną pozycję  swego kolegi klubowego Jana Domarskiego. Celny strzał i bramka!

Końcówka:

„89. minuta. Rzut rożny. Strzela Currie. Zamieszanie, Tomaszewski odbił piłkę nogami, niesamowite zamieszanie… Koniec! Jesteśmy w finale mistrzostw świata!”

Wielki dzień:

„Dzień 17 października na Wembley będziemy wspominać wiele lat. Rezultat tego meczu stanowi ukoronowanie wielomiesięcznych wysiłków  nad stworzeniem zespołu z prawdziwego zdarzenia. Monachium, Wembley i znów może przyjdzie grać na stadionie olimpijskim, już w finałach mistrzostw świata. Piękny jest ten szlak sukcesów polskiego piłkarstwa”.



(Na podstawie: Przegląd Sportowy – 90 lat polskiego sportu)
Czytaj więcej
 

Po co nam dach na Narodowym?

Mamy zamykany dach na Stadionie Narodowym w Warszawie, ale mecz Polska-Anglia będzie odwołany z powodu opadów deszczu. Blamaż. Nie jestem kibicem piłkarskim, ale współczuję tym, którzy są teraz na trybunach. Komuś zabrakło wyobraźni. Prawda jest jednak taka, że zła pogoda tylko opóźni to co i tak jest nieuniknione. Bo nawet Muniek mnie nie przekona, że Polska pokona Anglię... :-)


Czytaj więcej
 

NieSzczęsny zegarek sędziego

Jestem piłkarskim ignorantem. Powtarzam to przy każdej nadarzającej się okazji i jak usłyszałem w telewizji zapowiedź, że mecz Polska-Niemcy będzie najważniejszym spotkaniem tego roku, to prawie popłakałem się ze śmiechu. No bo o czym to świadczy skoro to mecz towarzyski…? Ale ostatnio zaczynam się przełamywać do futbolu. Może dopadła mnie piłkarska gorączka przed Euro 2012? Może się z tego wyleczę, a może nie. Ciężko powiedzieć, ale to nie jest teraz najważniejsze. Mecz towarzyski roku obejrzałem w całości. I nie żałuję. Zobaczyć nowy stadion w Gdańsku, choćby tylko w telewizji-bezcenne. Ale usłyszeć kibiców, którzy tam przyszli-dramat.
Czytaj więcej
 

Zielona Mila Śląska Wrocław

Jestem piłkarskim ignorantem. Nie czuję żadnych emocji, kiedy widzę kopaczy w TV, ale postanowiłem się przemęczyć i mecz Śląska z Rapidem Bukareszt obejrzałem. W CAŁOŚCI. Co prawda robiłem to bez większego skupienia, ale po bramce Sebastiana Mili na początku meczu to się zmieniło, bo uwierzyłem w siłę Śląska i czułem, że jestem świadkiem ważnego wydarzenia w historii wrocławskiego klubu.
Czytaj więcej
 

Wrocławska piłka (s)kopana

Jak miałem 9 lat, to mój tato postanowił pokazać mi sport we wrocławskim wydaniu. Miał do wyboru: skrzywić mi psychikę pokazując walki w klatce i zawody w rzucie płytą chodnikową na stadionie Śląska Wrocław przy Oporowskiej, albo zabrać mnie na Stadion Olimpijski, żebym nawdychał się metanolu i zobaczył czym jest jazda w lewo na najwyższym poziomie. Wybór był łatwy. No i jestem w miarę normalny, a na meczu piłkarskim nigdy w życiu nie byłem. I nie żałuję. Piłki na trawie nie trawię. Nie kręci mnie poziom sportowy i atmosfera wokół tego sportu w naszym kraju.
Czytaj więcej