Wrocławska piłka (s)kopana

Jak miałem 9 lat, to mój tato postanowił pokazać mi sport we wrocławskim wydaniu. Miał do wyboru: skrzywić mi psychikę pokazując walki w klatce i zawody w rzucie płytą chodnikową na stadionie Śląska Wrocław przy Oporowskiej, albo zabrać mnie na Stadion Olimpijski, żebym nawdychał się metanolu i zobaczył czym jest jazda w lewo na najwyższym poziomie. Wybór był łatwy. No i jestem w miarę normalny, a na meczu piłkarskim nigdy w życiu nie byłem. I nie żałuję. Piłki na trawie nie trawię. Nie kręci mnie poziom sportowy i atmosfera wokół tego sportu w naszym kraju.
Czytaj całość.
 

0 comments:

Prześlij komentarz