„Bohaterowie” drugiego planu (część 2/2)

(Dziś druga część wyliczania grzechów Australijczyków. Zobaczcie po co Kangury skaczą do Moskwy i dlaczego Ward ma koszmary z młodą mieszkanką Coventry w roli głównej...) 

Sezon 2010 – Darcy i Chris jadą do Moskwy

Rok 2009 Ward miał bardzo udany, ale w sezonie 2010 potraktował żużel, jak dodatek do dobrej zabawy. Co prawda Darcy Ward był wówczas Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów, ale nikt nie ma wątpliwości, że staje się coraz gorszym żużlowcem. Do swoich obowiązków nie podchodzi poważnie. Nie dba o wizerunek klubu i swój własny.


Zawstydzony Ward i rozbawiony Holder
w słynnych czapkach z napisem:
Aussie pride. Poważnie są powody
do dumy…? (Fot. Internet)
Wraz z Holderem jest stałym bywalcem nocnych klubów w Toruniu i chętnie pozują do zdjęć robionych przez kibiców żużla. Fani opowiadają już legendy o tym, w jakim stanie widzieli Australijczyków w toruńskim klubie Moskwa. Ward strzela sobie w stopę, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że zdjęcia w internecie i plotki na jego temat na forach żużlowych, budzą wątpliwości, co do jego profesjonalizmu.
Obrońcy Kangura powiedzą, że to normalny młody chłopak, który musi odreagować stres po zawodach i się wyszumieć. Racja. Ale pod warunkiem, iż pewne rzeczy robi się PO meczu, nie PRZED. Albo umie się skutecznie jeździć na kacu. Ward nie potrafi. Zatracił skuteczność i jeździł bardzo słabo w polskiej lidze. Doszło nawet do tego, że nie łapał się do podstawowego składu.
Sezon 2011 Ward spędził za karę na wypożyczeniu w Gdańsku. Prezes Unibaksu - Wojciech Stępniewski podjął taką decyzję, aby Ward nauczył się nie jak jeździć, tylko jak postępować.

Kara poskutkowała. Kangur chyba zrozumiał lekcję, bo ze średnią 12,5 pkt na mecz, został najlepszym zawodnikiem ligi. Tylko należy pamiętać, że była to I liga. Mało tego-dostał stałą dziką kartę w Grand Prix 2012, ale nie przyjął jej, ponieważ zamierza ponownie reprezentować barwy toruńskiego klubu. (O zawiłościach regulaminu żużlowego i trudnych decyzjach zawodników można przeczytać tutaj).

Sezon 2011 – Ward i pogwałcenie prawa

Ward, Holder i Klindt. Kto umieszcza takie zdjęcia na swoim Facebooku, kiedy
ciążą na nim zarzuty o gwałt i zbyt imprezowe życie sportowca…? Tylko wariat.
(Fot.Facebook)
Darcy W. zostaje oskarżony o gwałt. Poszkodowaną jest siedemnastoletnia dziewczyna z Coventry. Australijczyk ma odebrany paszport i otrzymuje zakaz opuszczania Wielkiej Brytanii. Oskarżony twierdzi, że jest niewinny. Obrońcę ma dobrego, bo wybłagał sąd, aby nie niszczyć kariery sportowej Kangura. Wszyscy poszli Wardowi na rękę i rozprawy sądowe nie będą kolidować z jego startami. Czekamy na wyrok.

Nie wiem, czy zrobił on coś złego. To oceni sąd. Pewne jest jednak, że Ward nie daje o sobie zapomnieć i robi wszystko, aby mówiono o nim tylko źle. Sam jest sobie winien. Facet ma talent do jazdy, ale jeszcze większe umiejętności do ładowania się w kłopoty. Nie rozumie, że jest osobą publiczną. Czy ktoś z was wrzuciłby takie zdjęcia na Facebooka, gdyby zarzucano mu zbyt imprezowe życie, jak na sportowca i był oskarżony o gwałt? Dobra robota! To się nazywa tworzenie pozytywnego wizerunku.

Było o szalikach i złych australijskich chłopcach. Ale to nie jest tak, że winni są tylko zawodnicy. Kibice grozili żużlowcom po tym szalikowym incydencie i mówili o zemście za bezczeszczenie ich barw klubowych. Bo niby są dla nich takie ważne. Niemal święte. A co robią sami kibice? Są aniołami? Nie. I absolutnie nie dają dobrego przykładu. Palenie szalików rywali na stadionowych płotach to norma. Nie mówię tylko o żużlu. Staram się patrzeć ogólnie.

Głupota wdarła się na sam szczyt... (Fot.internet)
I dlatego na koniec z innej beczki i z mojego miasta. Miesiąc po tej błotnej aferze z 2009 roku, we Wrocławiu popis dali kibice piłkarscy. Ogromna flaga na sześć pięter „przywitała” gości z Lubina wulgarnym hasłem. Przytaczać tego nie chciała żadna wrocławska gazeta, bo wykropkowanie tego przypominałoby na szpalcie alfabet Morse’a, albo Braille’a.
Jak bardzo trzeba być zdesperowanym, żeby wywiesić coś takiego? Jak bardzo trzeba być ślepym i obojętnym, żeby tego nie zdjąć? Sam pomysł rewelacyjny. Forma robi wrażenie. Ale zawsze ważniejsza jest treść. Brakuje polskim kibicom elokwencji i inteligencji. Nie brakuje im jedynie agresji. Zrozumcie wreszcie, że sport to zabawa, a nie wojna.

Jak przyjeżdżała przed laty do Wrocławia silna Polonia Bydgoszcz z Gollobami na czele, to wrocławscy fani Sparty wywieszali transparent: Nie pomogą fale Brdy! Dziś Gollobom popłyną łzy! Śmiali się kibice i spiker zawodów. Była zabawa i dopiekanie rywalowi w sposób kulturalny. Te czasy już nie wrócą. Dziś szaliki, flagi i transparenty służą w wielu przypadkach do demonstrowania nienawiści do innych klubów i nie ma to nic wspólnego z przywiązaniem do barw klubowych.
Ostrzeżenie przed kangurami czy pierwszeństwo dla nich?
Niech każdy interpretuje po swojemu. Ja wiem swoje. (Fot.T.Armuła)
Eskalacja nienawiści trwa.

A tak przy okazji, to radzę wszystkim kibicom kupić szaliki. Barwy dowolne – dorośnijmy wreszcie do tolerancji.
Podobno prawdziwa zima w końcu idzie…
 ---
A tutaj możecie przeczytać mój wywiad z Holderem.
 

0 comments:

Prześlij komentarz