Odliczanie trwa...

Dokładnie za tydzień wielkie ściganie w Sobótce. Na Ślężańskiego Mnicha zapisało się już ponad 220 amatorów. Podejrzewam, że do niedzieli dobijemy do 300. Wczoraj na trening do Sobótki przyjechała ekipa z Wałbrzycha. Nie ma co się dziwić-jak zasypało śniegiem Przełęcz Okraj, to lepiej potrenować w Sobótce na trasie, którą pojedziemy za tydzień.
Na prowadzeniu Dominik Bukowski-żółta koszulka lidera na Ślężańskim Mnichu?

Ekipa to zacna i mocna-typowi kolarscy "górale", którzy wzniesienie typu Tąpadło wciągają bez zadyszki w stylu Alberto Contadora na stojąco z kadencją na 102 :)
Przejazdem dołączył do nas także team MTB.Wjechali z nami na Tąpadło, ale szybko uciekli z szosy, bo uznali, że jest tam za mało błota. Co kto lubi. O gustach się nie dyskutuje :)


Armuła-Berny-Karpiński-Bukowski- w takim składzie zdobywamy za tydzień Ślężańskiego Mnicha




Wytwórnia Filmów Kolarskich "Kwadratura Koła" przedstawia film autorstwa Macieja Karpińskiego i Dominika Bukowskiego pod tytułem: Jak się nie ma w nogach, to trzeba mieć w głowie, czyli trzymajmy się razem ramy, to... jakoś będzie.

Czytaj więcej
 

Zimowa potęga…?

Dziś gościnnie na blogu kolega z redakcji Słowa Sportowego-Grzegorz Ostach. Dziennikarz bez etatu. Fan żużla i ekspert od siatkówki oraz piłki ręcznej. W 2006 roku uczył praktykanta Armułę co to jest as serwisowy.
Będzie o Soczi...

Zakończyły się igrzyska olimpijskie w Soczi, na których reprezentanci Polski zdobyli sześć medali. To ogromny sukces naszych olimpijczyków.
 

Można się było spodziewać medali Kamila Stocha i Justyny Kowalczyk, choć najwięksi optymiści nie przewidzieli, że wywalczą trzy złote krążki. Po Małyszu bardzo szybko pojawił się następca, który wręcz przebił jego osiągnięcia. Stoch wygrał oba konkursy indywidualne i zdominował rywalizację wśród skoczków. Jako lider Pucharu Świata udźwignął wielki ciężar i wytrzymał olbrzymią presję i oczekiwania kibiców w kraju. Przed nim jeszcze lata kariery i szansa na kolejne sukcesy. 

Królowa zimy w Polsce jest tylko jedna. Na poprzednich igrzyskach wywalczyła trzy medale, a teraz oczekiwania były również spore. Justyna wygrała nie tylko z rywalkami, ale i z kontuzją, co pokazuje jej ogromny charakter. Pokazała poza tym, że jest również człowiekiem, który zmaga się ze swoimi słabościami i potrafi wygrać z samym sobą. 

Pozostałe medale wywalczyli łyżwiarze szybcy. Spodziewaliśmy się, że Zbigniew Bródka i spółka mogą stanąć na podium, a panczenistki dadzą z siebie wszystko w rywalizacji drużynowej. Złoto Bródki na 1500 m, brąz męskiej drużyny i srebro żeńskiej dały nam wielką i niespodziewaną radość. W Polsce nie ma ani jednego krytego toru, na którym mogliby trenować. Sukcesy w tej dyscyplinie są więc zadziwiające. Brak bazy, niewielu trenujących zawodników, zgrupowania za granicą, to codzienne problemy z jakimi muszą się zmagać panczenistki i panczeniści. Oby te sukcesy spowodowały nie tylko rozwój dyscypliny, ale i poprawę infrastruktury. Bez tego może być trudno o kolejne medale. 

Wielkie emocje, wzruszenia, okrzyki radości to wszystko dali nam nasi reprezentanci w Soczi. Nie zabrakło również łez przegranych, ale to w rywalizacji sportowej normalne. Sześć medali zdobytych dla Polski wręcz zamazuje prawdziwy obraz naszego sportu zimowego. O ile sukcesy skoczków dadzą się wytłumaczyć szkółkami założonymi na fali sukcesów Małysza, o tyle pozostałe trudno zrozumieć. Polska zajęła jedenaste miejsce w klasyfikacji medalowej w Soczi, a w zimie nie ma u nas prawie śniegu. Nie mamy bazy i obiektów dla wielu dyscyplin, nie tylko łyżwiarstwa szybkiego, ale i saneczkarstwa, bobslejów i wielu innych. Tym bardziej warto docenić wysiłek, poświęcenie, lata wyrzeczeń naszych sportowców. Teraz czas na radość, ale i na ciężką pracę, aby za cztery lata można się było cieszyć z kolejnych sukcesów i medali. 







Grzegorz Ostach
Dziennikarz bez etatu. Fan żużla i ekspert od siatkówki oraz piłki ręcznej. W 2006 roku uczył praktykanta Armułę co to jest as serwisowy.
Czytaj więcej
 

Sezon w terenie rozpoczęty!

Zaczęło się! Pogoda sprzyja, więc nadszedł czas, aby sprawdzić, czy kilometry przejechane w zimie w domu zaprocentują. Test wypadł pozytywnie.Forma rośnie. Do pierwszego startu w Sobótce jeszcze 43 dni.Widzimy ten wyścig z Marcinem pozytywnie. Nie jedziemy po zwycięstwo, ale wstydu nie będzie. Rekordy życiowe padną i to jest najważniejsze. Dziś skok na trzecie miejsce na odcinku w Żórawinie. Jak na końcówkę lutego wynik znakomity.
Najważniejsze, że dopisuje pogoda. I pogoda ducha :)
Padł rekord prędkości.  I pod górkę i na prostej...

Jest podium wśród sprinterów w Żórawinie :)

Czytaj więcej
 

Ruszyły zapisy na wyścig w Sobótce

Strona http://www.kolarstwo.sobotka.pl/ donosi:

Kolarski sezon na światowych szosach już w pełni. Milowymi krokami zbliża się rozpoczęcie sezonu w naszym Kraju. Po raz dwudziesty siódmy 6 kwietnia będziemy mieli zaszczyt gościć brać kolarską w Sobótce na tradycyjnym „Ślężańskim Mnichu”. Jak zawsze staramy się aby nasze pierwsze spotkanie w nowym sezonie było ciekawe i emocjonujące. W tym roku rozszerzamy formułę rozpoczęcia o wyścigi dla amatorów /szczegółowe informacje już wkrótce/. To kolejna kategoria która obok zawodowców, młodzieży i mastersów będzie mogła poczuć klimat kolarskiej inauguracji sezonu 2014. Wyścigi rozegrane będą na tej samej rundzie co w roku poprzednim ze startem i metą obok hotelu Sobotel. Spotkamy się z kolejna grupą kolarskich sław przy okazji odsłonięcia tablic w „Alei Gwiazd Kolarstwa”. Więcej informacji na temat tego wydarzenia już niebawem na specjalnej stronie internetowej poświęconej temu projektowi. Na konferencji prasowej zaprezentowane zostaną oficjalnie Mistrzostwa Polski 2014. Atrakcje dodatkowe, kiermasze, stoiska z odzieżą i sprzętem kolarskim spowodują, że każdy znajdzie coś dla siebie. No i oczywiście nie zabraknie rozmów i opowieści po długim okresie zimowych przygotowań, nadziejach planach na nadchodzący sezon.

Wyścig amatorów na tej trasie to strzał w dziesiątkę. Dobrze, że organizatorzy zdecydowali się na ten krok. Ale co tu się dziwić skoro zeszłoroczne Mistrzostwa Polski zakończyły się sukcesem!
Zapisy ruszyły! http://online.datasport.pl/zapisy/portal/zawody.php?zawody=1094
Armuła-Berny-Bukowski.Ktoś dołączy do nas...?


Czytaj więcej
 

Pobudka z zimowego snu

Różne są metody na walkę z zimową deprechą i tak zwanymi problemami dnia codziennego. Jeśli łapiesz się na tym, że po pracy gapisz się w domu w jeden punkt na ścianie, to wiedz, że coś się dzieje...
Czasami potrzebny jest mega wstrząs. Taka niezapowiedziana pobudka ze snu zimowego w środku zimy, która - ku uciesze choćby kolarzy - kompletnie na Dolnym Śląsku odpuściła. Ale klimat mamy taki, że nigdy nie wiadomo gdzie i kiedy nas zasypie,więc lepiej nie zapeszać.
Otrząsnąć można się na wiele sposobów. Kwestia raczej bardzo indywidualna. Ale to powinno mieć związek z jakąś dużą zmianą i postanowieniem. A najlepiej porządną rewolucją, która na nowo pomoże uwierzyć w siebie.
Można na przykład wrócić do pisania bloga po 200 dniach i cieszyć się tym na nowo, a może nawet ambitnie wysłać gdzieś znowu swoje teksty do publikacji? Chyba jeszcze pamiętam jak to się robi...
Można zrobić sobie spóźnioną o pięć lat "dziarę na ćwiarę", bo trzydziecha to też jakaś tam zmiana, a dziara symbolizująca ukochany środek transportu i rywalizację na szosie daje siłę i kopa o sile 200 wat na wytatuowaną nogę :) Dodaje też odwagi i pewności siebie w dalszych zmaganiach na podjazdach z młodszymi i mocniejszymi od siebie. Pierwsza próba w Sobótce za 50 dni.
Można też w środku zimy wrócić do jazdy w miejscu, czyli kręcić kilometry na trenażerze, bo kto powiedział, że kolarzówka przez pół roku musi się kurzyć? Sezon kolarski już blisko i warto w niego wejść na pełnej mocy.  Dodatkową motywacją może się tu okazać przykładowo sąsiad, który pędzi na swoim rowerze w mieszkaniu z taką prędkością jakby wirowała pralka, ze ścian wtedy prawie leci tynk i mam wrażenie, że zaraz się przebije do mojego mieszkania. Jak to słyszę to sam wsiadam na swoją kolarzówkę i próbuję go zagłuszyć (prześcignąć...?:)). Nic na to nie poradzę. To silniejsze ode mnie:) Takie mini zawody i sąsiedzka rywalizacja... :)




A tak serio to postawił sobie sąsiad za cel wystartować ze mną w kilku wyścigach i jest na najlepszej drodze, żeby zostać cichym bohaterem na trasie. Bo że jest bohaterem w swoim domu to już jest pewne bez dwóch zdań. Facet przechodzi sportową rewolucję i ja go w pełni rozumiem i popieram, bo drużynowej jazdy na czas Amber Road w pojedynkę nie wygram.
Można też podliczyć dotychczasowe kilometry przejechane na rowerze, żeby zobaczyć ile to łańcuchów zajechało się na śmierć, gdzie i z kim się było i że po prostu było warto.
Można też ułożyć terminarz najbliższych startów. To że ktoś jeździ w domu w miejscu nie znaczy jeszcze, że nie ma w lecie nic ciekawszego do roboty:)

Kalendarz 2014

Imprezy najważniejsze w sezonie

    05 kwietnia 2014
    SOBÓTKA, OTWARCIE SEZONU, szosa

    13 kwietnia 2014
    Wilkszyn, JAZDA NA CZAS, szosa
    26 kwietnia 2014
    Trzebnica, ŻĄDŁO SZERSZENIA, szosa
    03 maja 2014
    Żmigród, JAZDA NA CZAS, szosa
    11 maja 2014
    Wilkszyn, I PUCHAR Jazda na czas, szosa
    24 maja 2014
    Radków, KLASYK RADKOWSKI, szosa
    15 czerwca 2014
    Wilkszyn, II PUCHAR Jazda na czas, szosa
    21 czerwca 2014
    Obiszów,Memoriał Grundmana i Wizowskiego, szosa
    29 czerwca 2014
    Sobótka, Wyścig Trasą MP, szosa

    13 lipca 2014
    Zawonia, KORONA KOCICH GÓR, szosa
    26 lipca 2014
    Zieleniec, Klasyk Kłodzki
        8 sierpnia 2014
        TdPA-Bukowina

        9-10 sierpnia 2014
        Górskie MP, Jelenia Góra
    10 sierpnia 2014
    Wilkszyn, III PUCHAR Jazda na czas, szosa
    17 sierpnia 2014
    Amber Road, Drużynowa jazda na czas, Gostyń
    30 sierpnia 2014
    Jelenia Góra, Klasyk Karkonoski, szosa

    06 września 2014
    KARPACZ, LICZYRZEPA MARATON, szosa
    07 września 2014
    Wilkszyn, IV PUCHAR - FINAŁ, Jazda na czas, szosa
    07 września 2014
    Zawonia, DOŻYNKOWY WYŚCIG PARAMI, szosa
    21 września 2014
    Ślężański Klasyk-zakończenie sezonu kolarskiego w Sobótce

    28 września 2014
    Żmigród, Jazda Parami na czas, szosa

Nie ma sensu dłużej mówić, że się nie da albo, że nic ode mnie nie zależy. Czas na kilka zmian w życiu i w sposobie myślenia. W końcu mówi się, że jak życie rzuca kłody pod nogi, to nie ma sensu się o nie przewracać. Lepiej  wybudować sobie z nich dom.
Ja tam stawiam już porządny mentalny fundament:)
Czytaj więcej
 

Rower to dzieło geniusza

Wypad do Bielic za nami. Zostałem oszukany, bo organizator obiecał mi więcej kilometrów po asfalcie, a skończyło się na zjazdach po kamieniach i dziurach. Ale nie ma co narzekać. Powody do rozpaczy byłyby gdybym wziął kolarzówkę zamiast górala.

O Bielicach poczytacie więcej tutaj na stronie organizatora wyjazdu. A poniżej kilka ciekawostek przeczytanych na crazynauka.pl podczas przerwy regeneracyjnej. Przygotowania do Klasyku karkonoskiego trwają. Pozostał miesiąc.

Najtrudniejszy wypad górski w życiu za mną:)

Rower to dzieło geniusza – maszyna, która najwydajniej przekłada pracę ludzkich mięśni na przemieszczanie się.

Ponad 95 proc. wysiłku mięśni osoby pedałującej przekłada się na ruch do przodu, a zaledwie niecałe 5 proc. marnowane jest wskutek oporów tocznych, tarcia w łożyskach itp. Jazda na rowerze jest bardziej efektywna niż chodzenie - gdy idziemy przy każdym kroku część energii marnujemy na unoszenie całego ciała.

Jednak to, jak szybko jedziemy, zależy w dużej mierze od energii włożonej w pokonanie oporu powietrza. Aby podwoić prędkość, trzeba ponad 2-krotnie zwiększyć zużycie energii. Jeśli podczas jazdy po płaskim przy bezwietrznej pogodzie przyspieszymy z 12 km/h do 32 km/h, opór powietrza zwiększy się aż o 1800 proc.

Dlatego jazda „na kole” innego rowerzysty bardzo się opłaca (co łatwo zaobserwować podczas wyścigów kolarskich). Przy prędkości 32 km/h zmniejsza ona zużycie energii o 18 proc., a przy 40 km/h - o 27 proc.
Czytaj więcej
 

W łupinie na ocean

Wczoraj mieliśmy Światowy Dzień Dziennikarza Sportowego. Obchodzi się go od 19 lat w rocznicę utworzenia w 1924 roku w Paryżu Międzynarodowego Stowarzyszenia Prasy Sportowej AIPS.
I tak mi się jakoś przypomniało przy tej okazji, że kiedyś to było także moje święto, bo miałem taki epizod w swoim życiu…:)

Jestem fanem przede wszystkim żużla, ale nie debiutowałem jako dziennikarz tekstem o tej dyscyplinie. Zajmowałem się w 2006 roku czymś bardzo egzotycznym, jak na owe czasy w Polsce. Mój debiut poniżej.Na pierwszy rzut oka widać (po szerokości tekstu), że łamacze wrzucili to na siłę gdzieś z boku strony prawie na marginesie :) Ale nie miało to wtedy dla mnie żadnego znaczenia. Najważniejsze, że "weszło"na łamy Słowa Sportowego!

Debiut sportowy 2006 rok.
Komentatorzy i dziennikarze sportowi bywają krytykowani nawet częściej niż sami sportowcy. I choć zapamiętujemy głównie ich wpadki, to przecież bez nich mecze i zawody nie byłby takie same. Z tej okazji wklejam trzy kultowe teksty polskich komentatorów:



„Szurkowski to cudowne dziecko dwóch pedałów”.
 „Jeśli Tyson podniesie się po tym ciosie, to będzie największy cud od zmartwychwstania Łazarza”.
"Kończ pan, panie Turek"
Czytaj więcej
 

Obiektywnie o niedzielnej jeździe po bandzie

Nigdy nie byłem i nie będę fanem Nickiego Pedersena. Duńczyk wielokrotnie pokazał na torze, że jest z niego kawał chama, który nie liczy się ze zdrowiem rywali i wozi ich po płotach przy każdej okazji. Nie szanuje też specjalnie swojego klubu, bo chętnie jeździ ze złamaną ręką w sobotnie wieczory w Grand Prix, ale już niekoniecznie dzień później dla Rzeszowa w polskiej lidze.

Wspominam o tym, bo w niedzielę we Wrocławiu na Olimpijskim Sparta podejmowała właśnie rzeszowskie Żurawie. Raczył się nawet pokazać w ich składzie Pedersen i radził sobie całkiem dobrze. Mecz ułożył się jednak po myśli wrocławian, lecz rzeszowianie do ostatniego biegu mieli szansę na bonus. I prawie go ze stolicy Dolnego Śląska wywieźli. On im się po prostu należał, bo w XV wyścigu prowadzili 5:1 i byli od gospodarzy lepsi. Ale Troy Batchelor nie odpuścił i ostrym atakiem pokazał Pedersenowi, że tym razem nie zostanie bohaterem meczu. Zobaczcie zresztą sami…


To był faul i Sparta nie powinna przywieźć zwycięskiego remisu do mety i tym samym zdobyć punktu bonusowego. Większość kibiców z Wrocławia mówi na forach, że faulu nie było i Pedersen dostał to na co zasłużył. Bardzo dobrze, że ten świr wreszcie zrozumie, że inni się go nie boją, bo kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Ale ja nie o tym. Mi nie chodzi o to kto się zemścił i za co. Mi chodzi o regulamin, który jest bezsensu. Gdyby to Pedersen skosił Batchelora, to wszyscy widzieliby faul, a gwizdy niosłyby się przez Sępolno, Zalesie i Krzyki. Nie może być tak, że każdy widzi to co chce i kiedy mu pasuje. Gdyby Pedersen położył się po tej kosie na tor, to sędzia wykluczyłby Batchelora, bo ktoś musi być winny kolizji. A że Pedersen utrzymał równowagę, to w „nagrodę” Rzeszów wyjechał z Wrocławia bez punktu. Sędzia dał upomnienie po meczu Batchelorowi. Szok. Na pewno żużlowiec Sparty się przejął. Co to za kara? Żadnego wykluczenia, żadnej straty punktów. Wynik poszedł w świat. Ten przepis jest martwy.

Wiem, że to sport kontaktowy i przerywanie wyścigów po każdej walce na łokcie nie ma sensu, bo to by nie było widowisko tylko czterogodzinna męczarnia bez emocji. Jednak jakieś zdrowe zasady powinny być. Marma okazała się lepsza w tym dwumeczu i zasługuje na bonus. 

Morał z tego meczu jest taki: z Pedersenem jednak można i trzeba ostro, ale sędziowie powinni mieć jaja i możliwości, aby w takich sytuacjach, jak ta z XV wyścigu nie wypaczać wyniku końcowego. Mam przeczucie, że tego jednego punktu rzeszowianom zabraknie do utrzymania w Ekstralidze. Ale to już nie mój problem, bo choć z tekstu to nie wynika, to jednak jestem z Wrocławia, czyli mam swoje żużlowe zmartwienia…
Czytaj więcej