Patryk Dudek zawieszony z powodu stosowania dopingu.
Takich rzeczy w czarnym sporcie jeszcze nie widziałem. Jestem zaskoczony, bo
żużel nie kojarzy mi się z dyscypliną, która wymaga wielkiego wysiłku
fizycznego. Ja nie mam wątpliwości, że "parę" trzeba mieć, aby się utrzymać
na motocyklu bez hamulców, ale bez przesady. Maratończykiem czy kolarzem
żużlowiec nie jest i nie musi być.
Problem tu może być inny. Jeśli żużlowcy się czymś
wspomagają, to raczej chemią na pobudzenie, żeby nie zasnąć na żużlowej kierownicy
albo za samochodowym kółkiem. W sobotę Grand Prix, w niedzielę liga polska.
Później Anglia, Szwecja, czasami Dania, Czechy. Tysiące kilometrów tygodniowo.
Takie wycieczki mogą zabić każdego, a klub wymaga. I kibice też. Presja ciąży.
I kolejna niespodzianka. Okazuje się, że w żużlu są kontrole
antydopingowe. Nawet nie wiedziałem. Do tej pory nie mówiło się o tym głośno.
No i Dudek wpadł. Wziął "dopalacz" i sprawa ujrzała światło dzienne.
I teraz są dwa wyjścia:
1. Patryk Dudek jest oszustem i zrobił to z premedytacją, bo
wiedział co bierze, a wie co jest zabronione.
2. Patryk Dudek jest totalnym amatorem, który nie traktuje
swojego zawodu serio, bo wziął odżywkę nie czytając jej składu i nie
konsultując tego z nikim.
W sporcie zawodowym nie ma tłumaczenia, że bierze się coś
nieświadomie. Spójrzmy na kolarzy. Tam problem dopingu jest duży. Dlatego są
paszporty biologiczne i nachodzenie kolarzy w środku nocy w ich domach, aby
pobrać próbki moczu i krwi (Projekt Adams). A w ramach ciekawostki do
"Rodziny Adamsów" należy Jarosław Hampel i Tai Woffinden. Taką
ciekawą informację podali dziennikarze podczas meczu ligowego w nSport. Nie
miałem o tym pojęcia. Nie zmienia to jednak faktu, że żużlowcy powinni mieć
pojęcie o tym co biorą. Ale nie mają. W Magazynie Żużlowym Enea Ekstraliga dziennikarz
zapytał żużlowca Pawła Przedpełskiego, czy ma w kontrakcie informację dotyczącą
dopingu, stosowania zakazanych substancji, itd. Żużlowiec z rozbrajającą szczerością odpowiedział,
że... NIE PAMIĘTA.
To jest absurd. Totalna amatorka. Brak profesjonalizmu ze
strony sportowca. Ktoś powie, że młody jest i głupi. Średnie tłumaczenie. Ale o
ile jeszcze można wybaczyć dzieciakowi, że ma siano w głowie zamiast mózgu, to
od Mirosława Kowalika wymagałbym więcej.
Otóż były świetny zawodnik i autorytet dla wielu młodych
żużlowców stwierdził na żywo przed kamerami, że:
Zawodnicy nie mają czasu na czytanie wszystkich etykiet, które widnieją na odżywkach.
Myślałem, że się przesłyszałem. Takie słowa to przysłowiowy
gwóźdź do trumny dla tego sportu. To jak
potwierdzenie, że żużel to amatorka dla kretynów, którzy nic nie wiedzą, nic
nie czytają, bo jedyne na czym się skupiają to skręcanie w lewo.
Żaden kolarz z profesjonalnej grupy zawodowej nie wypije
nawet łyka wody z butelki, którą poda mu na trasie kibic. Co najwyżej wyleje ją
sobie na głowę. Dla osób myślących powód jest oczywisty. Nie ma brania czegokolwiek w ciemno. Wszystko
konsultuje się z lekarzem i kierownictwem grupy sportowej. To jest PRO. To jest
sport przez duże "S". Jeśli kolarz bierze koks to z premedytacją. Jak
wpada to zazwyczaj w końcu przyznaje się, bo mówienie, że nie wiedział co robi
jest jeszcze bardziej żenujące od brania w żyłę. Żużlowcy, uczcie się od
kolarzy! Profesjonalizmu, rzecz jasna, nie brania dopingu. Wbrew pozorom kolarstwo
ma też jasne strony.
Wszyscy w żużlowym środowisku w szoku i jest wielkie
poruszenie. Dziennikarze nSport i działacze bronią Dudka.
Bo nie chciał.
Bo nie wiedział.
Bo to nieporozumienie.
Ludzie, czas się opamiętać i nie kierować się emocjami. Komisji antydopingowej nie weźmie się na litość. Udowodnić, że jest się naprawdę głupim? To nie przejdzie, choć na pierwszy rzut oka widać, że żużlem kręci ludka głupota.
Bo nie chciał.
Bo nie wiedział.
Bo to nieporozumienie.
Ludzie, czas się opamiętać i nie kierować się emocjami. Komisji antydopingowej nie weźmie się na litość. Udowodnić, że jest się naprawdę głupim? To nie przejdzie, choć na pierwszy rzut oka widać, że żużlem kręci ludka głupota.
Żal mi Patryka Dudka, bo to
światowej klasy żużlowiec i talent jakich mało. Ale facet jest ofiarą
własnej głupoty i co gorsza - środowiska, w którym kręci się w lewo. Żużel jest
zaściankowy. Trzęsie się w posadach od afer i głupich decyzji podejmowanych
przez działaczy, którzy często są oderwani od rzeczywistości.
Kocham żużel i
kolarstwo. Kolarstwo za profesjonalizm zawodników i grup sportowych, czyli za
wyniesienie sportu na bardzo wysoki poziom. Żużel kocham za proste zasady i
odwagę żużlowców, bo nie mają żadnych zahamowań, czyli hamulców.
Ale od miłości do nienawiści krótka droga. W kolarstwie nienawidzę dopingu i zakłamania wielu oszustów, którzy przez lata niszczyli ten sport. Żużla wstydzę się za jego zaściankowość, słomę w butach prezesów i działaczy. Gardzę nim za przyzwolenie na brak profesjonalizmu. Ze smutkiem stwierdzam, iż speedway ma zielone światło na bylejakość.
Ale od miłości do nienawiści krótka droga. W kolarstwie nienawidzę dopingu i zakłamania wielu oszustów, którzy przez lata niszczyli ten sport. Żużla wstydzę się za jego zaściankowość, słomę w butach prezesów i działaczy. Gardzę nim za przyzwolenie na brak profesjonalizmu. Ze smutkiem stwierdzam, iż speedway ma zielone światło na bylejakość.
I ofiarą takiego chorego, byle jakiego systemu jest Patryk
Dudek.
Tomasz Armuła
0 comments:
Prześlij komentarz