Plusy dodatnie i plusy ujemne polskiego żużla (część 1/2)


Po zakończeniu sezonu 2011 władze polskiego żużla straszyły kluby, że jeśli jakaś drużyna nie wypłaci zaległości swoim zawodnikom i nie dopnie budżetu do 30. listopada, to nie przystąpi w roku 2012 do rozgrywek ekstraligowych. Normalnie strach się bać.
Wszystkie kluby aż zatrzęsły się w posadach, a prezesi zaczęli wyrzucać z kieszeni drobniaki na stół i liczyć ile im jeszcze brakuje, bo każdy grosz był na wagę złota. 

 
Dobra, a tak na poważnie, to nikt nie potraktował tego… poważnie. Z jednej strony to bardzo smutne, ponieważ odkrywa problemy finansowe wielu klubów i niestety brak profesjonalizmu działaczy, którzy wiedzą, że będą mieli problem z wypłatami dla żużlowców, a jednak kontraktują gwiazdy i mydlą im oczy, mówiąc: Będzie OK., będzie na czas.
Z drugiej strony nie dziwię się prezesom, że nie przejmują się takim zastraszaniem ze strony GKSŻ. Dlaczego? Bo tam pracują ludzie, którym brakuje jaj i konsekwencji w działaniu. Oni wymyślają przepisy, których później nie przestrzegają i wycofują się ze swoich ustaleń.

Oto przykład. Prezes Polskiego Związku Motorowego Andrzej Witkowski powiedział w grudniu, że nie będzie taryfy ulgowej dla żadnego klubu i odstępstw od przepisów licencyjnych. Mówiąc krótko: Włókniarz Częstochowa, Sparta Wrocław i Unia Tarnów nie powinny otrzymać licencji na starty w ekstralidze w tym roku, bo nie spłaciły swoich długów w wyznaczonym terminie. Ale wymienione zespoły oczywiście do rywalizacji przystąpią i pewnie nikt nie miał wątpliwości, że mogło być inaczej. Powód jest prosty. Polska liga żużlowa właśnie przechodzi zmiany, czyli jesteśmy świadkami powiększenia ekstraligi z ośmiu do dziesięciu drużyn. Do tego pojawił się sponsor tytularny ligi. Trzeba było przed nim pokazać profesjonalizm tego sportu i ten produkt mu wcisnąć, drogo sprzedać. No i wyobraźmy sobie, że obiecujemy komuś zawodową ligę zwaną EKSTRA, a startuje w niej nie dziesięć, nie osiem, a zaledwie siedem ekip, ponieważ reszta nie spełniła wymagań finansowych. I jak to wygląda? Normalnie pełna profeska. Trzy mecze w kolejce i jeden team pauzje. To już prawie, jak liga czeska. Przy całym szacunku dla naszych południowych sąsiadów.

Piotr Baron może spać spokojnie. Jego drużyna z Wrocławia zacznie
trudną walkę o utrzymanie bez punktów ujemnych. (Fot.T.Armuła)
Główna Komisja Sportu Żużlowego szybko to chyba zrozumiała i wycofała się z pomysłu karania wycofaniem z rozgrywek. I mamy tu pierwszy błąd w działaniu i kompletny brak konsekwencji, który ukazuje słabość i bezradność GKSŻ. Jak się mówi A, to trzeba powiedzieć też B. Ale do tego trzeba odwagi. Nieważne. Dyskwalifikację zamieniono na punkty ujemne i kary finansowe. Ktoś sobie ustalił, iż Sparta i Unia otrzyma minus 2 punkty na starcie, a Włókniarz przyszpilono do bandy i wlepiono minus cztery oczka. Jak to czytałem pierwszy raz, to już czułem, że nic z tego nie będzie. Swoja opinię wyraziłem na kilku forach już na początku grudnia:

Włókniarz nie musi w ogóle wyjeżdżać na tor, bo ja już robię ściepę, żeby podnieść mu karę do -8 punktów. Uważam, że to realne. Każdy ma prawo do subiektywnej oceny. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przepisy w żużlu można zmieniać i swobodnie interpretować. A tak bardziej na poważnie- wszyscy i tak wystartują z zerowym dorobkiem punktowym. Wszystkie kluby odwołają się i ugrają swoje. Macie, co do tego jakieś wątpliwości...? (Forum Speedway.info, 1/12/2011)

Ja nie jestem cudotwórcą. Nie umiem też przepowiadać przyszłości. Ja tylko głośno powiedziałem, to czego większość się przecież spodziewała. Ale jednak nie wszyscy, bo było grono osób, które wierzyło, że GKSŻ twardo postawi na swoim. Błądzić jest rzeczą ludzką, a nadzieja umiera ostatnia…

(Ciąg dalszy jutro...)
 

0 comments:

Prześlij komentarz