Piąta kwarta. Siary nie było!

Nie udało się Śląskowi odnieść pierwszego zwycięstwa na parkietach ekstraklasy. Tym razem sposób na zawodników z Wrocławia znalazła Siarka Jezioro Tarnobrzeg, która wygrała u siebie 77:76. To już czwarta porażka z rzędu Śląska w tym sezonie. Najbardziej jednak kibiców boli to, że druga tak minimalna, bo zaledwie jednym punktem.

Od meczu z AZS Koszalin ekipa z Dolnego Śląska miała zacząć powoli piąć się w górę, ponieważ terminarz rozgrywek wskazywał, że team Rajkovica wpadnie na ligowych przeciętniaków. Nic bardziej mylnego. Nikt beniaminkowi nie odpuszcza i nikt nie mówił, że będzie łatwo. Nie ma chętnych do bicia pokłonów przed 17-krotnymi mistrzami Polski i do padania na kolana przed jego bogatą historią. Legenda nie gra. Ją trzeba tworzyć na nowo.

I bardzo dobrze, że się nas nie boją, bo na szacunek Śląsk musi jeszcze długo i ciężko pracować. I to Śląsk musi się szybko podnieść z kolan, bo kolejni przeciwnicy też beniaminkowi nie odpuszczą. Już w środę spróbują pogrążyć wrocławian koszykarze Politechniki Warszawskiej. Jak śledzę wyniki ekipy ze stolicy, to aż mi się ręce same składają do oklasków. Grają tylko w krajowym składzie, ale pokonali Polpharmę i Kotwicę, a dosłownie za chwilę prawdopodobnie pobiją słaby Basket Poznań. Skład stołecznych furory w lidze nie zrobi i o medale nie powalczy, ale to przecież klub, jak marzenie dla polskich młodzieżowców. Jak widzę wyniki obcokrajowców ze Śląska, to się zastanawiam, czy też nie byłoby lepiej grać tylko (albo prawie tylko) polskim składem. Co się juniorzy nauczą teraz, to zaprocentuje na parkiecie za rok i w dalszej przyszłości.

Świetne zawody rozegrał w Tarnobrzegu Skibniewski, Mladenovic i Calhoun, ale pozostali dorzucili zaledwie dziesięć punktów. Wiem, że Śląsk chce wreszcie wygrać, ponieważ presja rośnie z każdej strony, ale pytanie, czy warto do tego dążyć za wszelką cenę? Nie wiem, czy jest sens stawiać na zawodników zagranicznych, z którymi nie wiąże się raczej przyszłości. No bo nie wierzę, że działacze nie myślą o zmianach kadrowych w swoim zespole. One są niezbędne, jeśli ten klub ma dalej istnieć i się rozwijać.

Z ligi nie spadniemy, więc nie ma się czym martwić i czas stawiać na polską młodzież. Skoro koszykarze z obcym paszportem i tak prowadzą nas od porażki do porażki, to ja osobiście wolę, aby wrocławianie przegrywali wysoko, ale z Zyskowskim, Sękiem i Niedźwiedzkim w rolach głównych.

Wiara czyni cuda, więc w środę pierwsza wygrana Śląska w ekstraklasie. I bardzo mnie interesuje ile punktów zrobią krajowi zawodnicy z Wrocławia przeciwko Polakom ze stolicy. Zapraszam do ankiety.

Przegranymi nie ma się co martwić. To tylko sport. Kibice z Wrocławia i tak przyjdą dopingować swoich bez względu na wynik. Gramy dalej i nie ma sensu wspominać porażki z Siarką Jezioro Tarnobrzeg.

Bo siary nie było. I nie ma co wylewać jeziora łez.

Tomasz Armuła
 

0 comments:

Prześlij komentarz