Wielkanocny (s)hit

Dawno nie było posta o koszykówce. Bo i pisać nie ma o czym. Śląsk rozegrał pięć spotkań z rzędu na wyjeździe, większość wygrał, ale nie miało to żadnego znaczenia. Później wrócił do Wrocławia i przegrał z Koszalinem. I co z tego? Ostatnio rozniósł w pył u siebie Kotwicę Kołobrzeg. I co? I nic. Na żywo oglądało to może 150 osób. Bo te wszystkie mecze nie mają większego sensu. Drugi etap rozgrywek wśród drużyn z miejsc 7-14, to niekończąca się nudna historia. Od samego początku tej rundy wiadomo kto awansuje dalej do play off. Kibice i dziennikarze na siłę wymyślają sobie emocje i na każdym kroku pytają, która drużyna wejdzie z pierwszego, a która z drugiego miejsca? Śląsk czy Koszalin? Emocje sięgają zenitu! A jaka to różnica skoro obie ekipy wpadną zaraz na czołówkę ligi i na 90% pożegnają się z sezonem?!

Byłem na meczu z Kotwicą. To był dramat w czterech aktach kwartach. Pusta hala i poziom spotkania taki mniej więcej trzecioligowy. Ja wciąż uważam, że za 10 złotych lepiej pójść na kosza, niż sączyć z nudów kolejne piwo na wrocławskim rynku, które kosztuje tyle samo. Warto iść na mecz za taką cenę, ale nie za wszelką… cenę. Czyli nie zawsze. I właśnie dlatego dziś mnie nie będzie. Nie chce mi się jechać przez całe miasto, żeby zobaczyć, jak Śląsk bije Polpharmę Starogard Gdański. I nie jestem jedyny. Do sprzedania jest wciąż 2181 biletów, a pozostały do meczu dwie godziny. Regulamin zabija koszykówkę. I to nawet we Wrocławiu, gdzie ludzie teoretycznie powinni być spragnieni kosza na najwyższym poziomie po dłuższej przerwie. Nic z tego. Winne temu są przepisy, ale także działacze Śląska, którzy niewiele robią, żeby frekwencję ratować. Mam wrażenie, iż od początku sezonu liczyli oni na fanów i pełną halę bez ładowania kasy w promocję i reklamę, ale się przeliczyli. Kibic to wybredna bestia. I ma w dużym mieście duży sportowy wybór. Są inne opcje. Ja osobiście już czekam na ligę żużlową. 

Ostatnio dużo emocji wzbudza u mnie stolik nie tylko sędziowski, ale też spikerski... (Fot. Jan Mirek)

Nie będzie mnie dziś, bo nudzą mnie serie meczów o nic. Działa mi też na nerwy wrocławski spiker, który drze się jakby go ze skóry obdzierali, a nic sensownego z tego krzyku nie wynika. Kiedyś przychodziło się na mecz i człowiek wiedział co się dzieje na parkiecie, bo spokojny głos spikera wyjaśniał mu wszystko. „Przewinienie osobiste. Popełnił Adam Wójcik. Trzecie. Rzuty osobiste dla gości, ponieważ był to szósty faul drużyny Śląska”. Ot, taki przykład. Nie każdy zna się na koszykówce. Nie musi umieć wszystkich zasad. I nie wszystko też kibic z daleka widzi. Po to jest spiker zawodów, żeby ludziom na trybunie tłumaczyć, czemu sędzia macha rękami i pokazuje dziwne gesty.
Kiedyś drużyna miała niskie numery na koszulkach (od 4 do 15) i na tablicy świetlnej było widać kto ile ma przewinień. Potem przepisy się zmieniły i koszykarze korzystają z zakresu 1-99. Jednak na tablicy w Hali Orbita pozostały oznaczenia 4-15, więc nie wiem kto ile ma fauli. Od czego jest człowiek z mikrofonem…? Od przekazywania podstawowych informacji, a nie robienia na siłę z meczu zapowiedzi gali bokserskiej. 

Niby drobny szczegół z tymi numerami, ale utrudnia śledzenie zawodów... (Fot. T.Armuła)

Na meczu z Kotwicą wszystko wyglądało beznadziejnie. Nawet dziewczyny z Cheerleaders Wrocław ubrały się w śmieszne koszulki i wyglądały, jak gimnazjalistki, które uciekły w środku tygodnia z ostatniej lekcji, żeby potańczyć przed pustymi trybunami. No właśnie, ŚRODEK TYGODNIA. Który to już mecz Śląska w abstrakcyjnym terminie dla ludzi pracujących?
Ten sezon jest dla mnie skreślony. I dla WKSu też. Gramy, aby zagrać, wejść do play off i odpaść.
Śląsk – Polpharma. Wielkie Spotkanie. Tak zapowiada to wrocławski klub. Nie róbmy sobie w święta jaj. Nie dziękuję. Nie uwierzyłem. Co prawda tanio, ale za daleko i szkoda mi czasu. A czas to pieniądz.
W telewizji mecz na żywo. Trefl Sopot podejmuje właśnie Turów Zgorzelec. Po drugiej kwarcie wynik na styku. Nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale wolę mecz w TV obcych drużyn niż wrocławski wielkanocny (s)hit…

Znajdziesz mnie też na portalu Tomasza Lisa:
http://tomaszarmula.natemat.pl/






 

0 comments:

Prześlij komentarz