Jest styk, jest napięcie

Polpharma pokonała w ostatniej kolejce Śląsk i odniosła drugie zwycięstwo z rzędu. Dla wrocławian była to pierwsza porażka po serii dwóch zwycięstw pod rząd z trudnymi rywalami. Mecz mógł się podobać, bo prowadzenie kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk i gospodarze do ostatniej sekundy nie mogli być pewni końcowego sukcesu. Ale ostatecznie okazali się lepsi wygrywając 73:71. Co prawda wrocławianie  pokazali dobrą koszykówkę, lecz niepokojący jest fakt, że to już ich trzeci mecz przegrany "na styku".


Śląsk gra coraz lepiej, ale zdecydowanie brakuje mu szczęścia i zimnej krwi w końcówkach wyrównanych spotkań. A takich starć może być teraz dużo więcej, ponieważ wrocławianie zaczęli właśnie maraton wyjazdowy z drużynami, które prezentują podobny poziom sportowy i powinny być równorzędnymi przeciwnikami dla trójkolorowych.

Już dziś Śląsk zakotwiczy w Kołobrzegu, czyli w porcie piątej ekipy ekstraklasy. Bilans Kotwicy to 5-5 i ma punkt przewagi nad Wrocławiem, więc jeśli ekipa Rajkovica zepchnie rywali na mieliznę, to zrówna się z nimi w ligowej tabeli. Będzie to trudne, ponieważ kapitan Mrożek i jego załoga gra dziś u siebie, czyli płynie po znanych i przyjaznych wodach. Mimo to obstawiam minimalne zwycięstwo gości. Jest ono możliwe, jeśli nikt nie znajdzie pomysłu na wyłączenie z gry Skibniewskiego, a zrozumienie taktyki Śląska będzie dla rywali wyzwaniem trudnym, jak rozszyfrowanie kodu Enigmy.
No i warto zaznaczyć, że Kotwica gra lepiej na wyjazdach (3-2), niż u siebie (2-3).

Później wrocławian czeka wyjazd do Poznania. Tam jeszcze niedawno panowała koszykarska anarchia. Zawodnicy grali, co chcieli i nie zważali na wcześniejsze ustalenia trenera. Są jedyną drużyną w lidze, która nie odniosła sukcesu na wyjeździe. U siebie też grają słabo i ich dotychczasowy bilans to 3-8. Jednak w tabeli są zaraz za Śląskiem, więc trzeba się sprężyć i wyjechać z Poznania z dwoma punktami. To nie powinno być trudne i obstawiam łatwe zwycięstwo trójkolorowych na zakończenie miesiąca listopada. Problemy mogą się zacząć dopiero z Zastalem w Zielonej Górze, ale to dopiero po zmianie kartki w kalendarzu.
Nie wszystko w tym sezonie układa się po myśli Śląska, ale trzeba zacisnąć pięści i grać dalej. Robert Skibniewski. (Fot. Tomasz Armuła)

A ten cały ligowy kalendarz nie jest korzystny dla koszykarzy Śląska i jego kibiców. WKS wróci do swojej hali dopiero za miesiąc, gdzie zmierzy się w derbach z Turowem Zgorzelec. W dodatku wszystkie spotkania do tej pory rozgrywane we Wrocławiu  odbyły się w środku tygodnia. I jak widzę terminy rundy rewanżowej, to stwierdzam, że wcale nie będzie dużo lepiej. Mecze w tygodniu mają duży wpływ na średnią frekwencję w Orbicie. Wrocławska hala zapełniona w całości była tylko raz na inaugurację sezonu w meczu z Zastalem. Czas odwrócić terminarz na korzyść fanów z Wrocławia, ponieważ wciąż są tacy, którzy chcieliby zobaczyć Śląsk w akcji, ale nie mogą przykładowo wyrwać się w tygodniu wcześniej z pracy. A szkoda. Jest przecież na co popatrzeć. Bo jak Śląsk wygrywa, to efektownie. Jak przegrywa to "na styku". A jak jest styk, to jest napięcie, czyli walka do końca i doping na trybunach.
I nie trzeba być elektrykiem, aby stwierdzić, że we Wrocławiu znowu na parkiecie zaiskrzyło i jeśli mecze wypadną wreszcie w weekendy, to w Orbicie będzie komplet. Tylko trzeba dać kibicom szansę. A warto, bo przecież koszykówka od zawsze elektryzuje ludzi w moim mieście.
 

0 comments:

Prześlij komentarz