Śląsk przegrał wysoko mecz derbowy w Zgorzelcu z Turowem 77:56.
Jednak wrocławianie grali ambitnie, bez kompleksów i z wielkim
zaangażowaniem. Przez pierwsze dwadzieścia minut gryźli zgorzelecki
parkiet, aż leciały drzazgi. Walczyli o każdy metr parkietu i o każdą
jego klepkę. Na początku w niczym nie ustępowali gospodarzom, ale w
trzeciej odsłonie zupełnie się pogubili, a Turów złapał wiatr w żagle i
szybko powiększył przewagę nad Śląskiem. I było pozamiatane.
Goście dysponowali za krótką ławką rezerwowych. Nie da się pokonać
wicemistrzów Polski grając jedną piątką. Za komentarz wystarczy fakt, że
zmiennicy zrobili w sumie tylko piętnaście punktów. Natomiast rezerwy
Turowa rzuciły ich aż czterdzieści trzy.
Pretensji do Śląska mieć nie można. Faworytami meczu nie byli i w
ogóle rzadko nimi będą w tym sezonie. Skład zespołu trenera Rajkovica
jest, jaki jest, ale to wszystkiego nie usprawiedliwia. Nad
skutecznością trzeba pracować, bo druga połowa meczu w wykonaniu Śląska
przypominała poziomem lekcję WF-u w szkole podstawowej.
Kolejnym rywalem wrocławian będzie AZS Koszalin, który zajmuje w tej
chwili trzecie miejsce w tabeli. Warto się zmobilizować, ponieważ
spotkanie odbędzie się w kultowej i wyremontowanej Hali Stulecia.
Pojemność tego obiektu zwiększyła się do siedmiu tysięcy. Będzie
komplet? Bardzo prawdopodobne i bardzo wskazane. Doping w tej hali
zawsze był rewelacyjny, więc kibice robili tam za szóstego zawodnika. A
tego właśnie beniaminek ligi potrzebuje, bo:
-nie da się pokonać kolejnych przeciwników grając bez wsparcia ławki rezerwowych
-nie można marzyć o wygranej przy 35% skuteczności z gry
-nie można myśleć o zwycięstwie, jak się trafia trzykrotnie za trzy
punkty na dwadzieścia pięć prób, a nie ma komu zbierać z tablicy
Przed Śląskiem wiele pracy i spora presja, bo oczekiwania fanów są
spore. Ale ja wierzę, że wrocławska ekipa pokaże jeszcze kosza na
niezłym poziomie i zamknie usta niektórym kibicom, którzy mówią, że
17-krotni mistrzowie Polski będą w tym roku dla rywali w PLK „kelnerami”
Przemysława Koelnera.
Tomasz A®muła
Czytaj relację z meczu
0 comments:
Prześlij komentarz