Poniżej
kolarski alfabet Armuły, czyli podsumowanie wyścigu w Sobótce w wielkim skrócie.
A – jak
AMATORZY. W niedzielę w Sobótce było ich może kilkunastu…
B – Jak
BODNAR Maciej. Zwyciężył w pięknym stylu czasówkę w Sobótce.
Czterdziestokilometrową trasę pokonał w 49 minut. To tyle ile ja potrzebowałem,
aby przejechać rundę 22 km.
C – Jak
CCC. Moja ulubiona pomarańczowa grupa kolarska. Oby sponsor nie wycofał się z
tego sportu po tym co zrobił R jak RUTKIEWICZ…
D – Jak
DOMINIK Bukowski. Kolega z firmy, który był jednym z nielicznych amatorów na
starcie w Sobótce. Przegrał ten wyścig taktycznie, bo za wszelką cenę starał
się utrzymać tempo zawodowców przebranych za amatorów. Od miesiąca nie
rozmawiamy o niczym innym niż start w Sobótce. I chyba tak pozostanie przez
kolejny miesiąc, bo wrażenia ze startu są nieziemskie. Szacun za ambicję i walkę z najlepszymi przez
pierwszą rundę i walkę z samym sobą na rundzie drugiej.
E – Jak EWENEMENT,
czyli Jerzy Podgórski z Łodzi. Ten człowiek nie miał rywali w swojej kategorii
wiekowej. Rocznik 1937. Jak pisze o nim Łódzki Portal Rowerowy: Niespokojny duch i niezrównany sportowiec w jednym. Życzę sobie takiej
formy w jego wieku…
Jerzy Podgórski z kolegami po jednym z kolarskich zwycięstw |
F – Jak
FlowerMan, czyli Michał Kwiatkowski. Zwycięzca wyścigu ze startu wspólnego.
Nadzieja polskiego kolarstwa. Jego wyczyny w tym sezonie oglądam na żywo albo przed
telewizorem na stojąco.
Kwiatkowski na mecie w Sobótce. (Fot. Dominik Bukowski) |
G – Jak
GAŹDZIK Tomasz. Kolega z firmy, który na wyścigu pokazał wielką klasę. Dwa dni
przed wyścigiem kupił kolarzówkę, dzień przed wyścigiem przebiegł 30
kilometrów, a w niedzielę pierwszy raz siedział na rowerze szosowym i
wystartował w zawodach. Czapki z głów! Człowiek maszyna, który był na finiszu 5
minut przed amatorami. A na tak krótkim dystansie to już mała przepaść. Nadaję
mu tytuł TYTANA SZOS I ZWYCIĘZCY PÓŁMARATONU WROCŁAWSKIEGO KTÓREGO NIE BYŁO :)
H – Jak HENRYK
Charucki. Przykleić się do koła byłego zwycięzcy Tour de Pologne na kilkanaście
kilometrów, to dobra lekcja kolarstwa. Znalazł
w niedzielę swoje miejsce w Alei Gwiazd Kolarstwa w Sobótce. Zasłużenie.
Gratulacje.
Charucki w Alei Kolarskich Gwiazd |
I – Jak
ILE jeszcze do mety? – najczęściej powtarzane przeze mnie w myślach pytanie w
niedzielny poranek…
J – Jak
JA tu jeszcze wrócę. Przyjazd na trening do Sobótki to w sumie 107 kilometrów
spod domu. To musi stać się regularnym treningiem. Oby za rok Sobótka znów
zaprosiła amatorów na trasę.
K – Jak KIBICE.
Stworzyli amatorom wielką niespodziankę w kilku miasteczkach fanów. Przede
wszystkim na Przełęczy Tąpadła. Przez chwilę poczuliśmy się jak zawodowcy :)
L – Jak LEKCJA
od Ryszarda Szurkowskiego. Dojazd do Sobótki: 40 minut. Wpisowe na wyścig: 50
złotych. Lekcja techniki zjazdowej z Przełęczy Tąpadła od legendy polskiego
kolarstwa: bezcenne…
M – Jak
MARIUSZ Sieradz, kolega ze studenckiej ławy. Kolejny prawdziwy amator w
wyścigu, który przegrał ze skurczem nogi, a i tak na rowerze górskim potrafił
przyjechać w kontakcie z pozostałymi prawdziwymi amatorami. Pierwszy wyścig
kolarski w życiu za nim. Już zapowiada start w przyszłorocznym Tour de Pologne
Amatorów, a w lipcu czasówka w Wilkszynie, czyli Śniadanie Mistrzów.
Przełkniemy je razem.
Armuła&Sieradz. |
N – Jak NIC
mnie nie powstrzyma przed kolejnymi zawodami kolarskimi. Moje pierwsze
postanowienie na mecie.
O – Jak OBIETNICA.
Za rok awans w generalce o 15 miejsc! O ile wyścig również się odbędzie.
P – Jak
PRZEŁECZ Tąpadła. Tam mi motywacja padła…
R – jak RUTKIEWICZ
Marek. Zawodnik CCC Polsat Polkowice przyłapany na dopingu przed samym startem
w Sobótce. Nie pierwszy raz. Chyba czas zakończyć karierę. Świetny zjazdowiec,
który pokazał wielokrotnie wielką odwagę i super technikę na trasach Tour de
Pologne. Jednak zawodowo zjechał już na sam dół, więc temu panu dziękujemy…
S – jak
SYLWESTER Szmyd. Najbardziej wkurzony kolarz w niedzielnym peletonie, który dowiedział
się, że nie pojedzie w tegorocznym Tour de France. A koszulki pamiątkowe już
przygotowane…
Sylwestra Szmyda puścili Hiszpanie przed TdF z torbami... (Fot. Dominik Bukowski) |
T – Jak TOMASZ
Armuła. Prawdziwy amator. 182. miejsce utwierdziło mnie w przekonaniu, że siła
i motywacja, która drzemie w mojej głowie, to za mało, aby nawiązać walkę z
najlepszymi. Do tego trzeba jeszcze schudnąć… :)
Pomarzyć zawsze można... :) |
U – Jak
UPADKI. Kilka ich na trasie było i pogotowie ratunkowe zbierało pechowców z
szosy i przydrożnych rowów. Tylko pech? Może trochę brak wyobraźni i za dużo
ułańskiej fantazji. Przed zjazdem z przełęczy zaczęło padać i warunki zmieniły
się w ciągu kilku minut. A mimo to niektórzy lecieli szosą, jak przecinak. Nie
zauważyłem, żeby na mecie czekały złote puchary. Ale oczami wyobraźni
widziałem, jak składamy się wszyscy na glebę po czyimś upadku niczym domino.
Nie warto.
W – Jak
WŁOSZCZOWSKA Maja. Kiedy my się męczyliśmy wokół Sobótki, ona zdobywała brązowy
medal Mistrzostw Europy! Czapki z głów!
0 comments:
Prześlij komentarz