Mamy swoje Cardiff!

Żużel w stolicy! To nie żart. Niszowy sport popularny w mniejszych miastach wchodzi na salony. I to bez kompleksów rozpycha się łokciami na największy salon sportowy Polski, czyli Stadion Narodowy. 

 
Mamy swoje Cardiff!

 Kiedy ogłoszono decyzję, że Grand Prix odbędzie się w stolicy, to chyba mało kto się spodziewał, że zainteresowanie kibiców będzie duże. Szczerze? Czułem, że bilety sprzedadzą się wszystkie, bo ceny były mega promocyjne- od 50 do 100 złotych. Ale nie przypuszczałem, że sprzedadzą się w dwa dni! Sprzedaż ruszyła w poniedziałek rano. Około 14.00 zniknęło blisko 30.000 sztuk! I to w pierwszej kolejności wyszły te najdroższe. I nie ma co się dziwić. Te najdroższe były po prostu tanie. Bilet na GP w Bydgoszczy kosztował mnie 95 złotych. Siedziałem na brudnej ławce bez dachu nad głową, a widoczność i nagłośnienie pozostawiały wiele do życzenia. Teraz ta widoczność też będzie średnia, bo nie zdążyłem z zakupem biletów za stówkę. Ale to jedyny minus. Trudno. Jak się nie ma co się lubi, to się bierze co jest i do tego lornetkę w garść.

 
Metallica zrobiła show...
Czemu to się sprzedało? Tylko ze względu na stadion i  nowe miejsce na żużlowej mapie Polski. Nie widzę innej możliwości. W Lesznie, Gorzowie, Bydgoszczy, Toruniu z frekwencją na imprezach tej rangi bywało ostatnio już bardzo różnie. Droższe bilety, gorsze stadiony, przesyt? Moim zdaniem Tak. A może osoba Golloba przyciągnęła tłumy na Narodowy skoro Polak ma się pożegnać z GP? Trochę w to akurat nie wierzę, bo ja wolałem przychodzić na GP kiedy Gollob był w formie i walczył o medale. Jego start w Warszawie będzie dla mnie ważny, ale to ściganie symboliczne z dziką kartą. Pomachanie ręką na pożegnanie.

Myślę, że wygrała ciekawość i magia miejsca. Klient wszędzie staje się wymagający. Nie tylko ten w krawacie, ale też w szaliku. Atmosfera była nieziemska jak grała Metallica na Narodowym i nie mam wątpliwości, że będzie taka sama na żużlu. Bo takie obiekty robią wrażenie. Inaczej się ogląda zawody, gdy się widzi kibiców siedzących na wale ziemnym zamiast trybun przy grillu w duńskiej wsi Vojens, a inaczej jak się podziwia żużlowców na pięknym stadionie w Cardiff. Aż się Anglikom zazdrościło. A teraz my też mamy swoje Cardiff. 
 
Bilety na Metallikę można było kupować kilka tygodni. Na GP sprzedały się w dwa dni.
Biletów nie ma. Kupiłem rzutem na taśmę, choć wyszedłem ze startu spóźniony z manetką gazu odkręconą na pół gwizdka i nie wygrałem walki o miejsce w pierwszym rzędzie. I co z tego. Najważniejsze to tam być...


Tomasz Armuła
 

0 comments:

Prześlij komentarz