Temat sztucznych ogni i tragedii, które się z nimi wiążą, to
aktualny motyw dyżurny większości gazet. Taki okres. Z mojej strony, co prawda
będzie o fajerwerkach i niewypałach, ale żużlowych, czyli bez życiowych
wypadków i zbędnej dramaturgii. Czekając, aż taśma pójdzie w górę warto
podsumować i sprawdzić, czy we Wrocławiu w przerwie transferowej nie bali się eksperymentować
z dużymi petardami, czy może wolą trzymać w kieszeni zimne ognie.
Padła w końcu obrona Twierdzy Wrocław. Kto by się
spodziewał, że Unia Leszno podpisze z Gnieznem zawieszenie broni i wspólnymi
siłami zwerbują na swoją stronę Sebastiana Ułamka i Fredrika Lindgrena.
Agresorzy działali tak szybko i niespostrzeżenie, że zrobili wyłom w murach Stadionu
Olimpijskiego nim jego obrońcy zdjęli brezent ochronny z dział. I nie pomógł
milion złotych brutto od władz obleganego miasta dla klubu. Odsiecz finansowa
przybyła zbyt późno i nie była chyba wystarczająca, aby zmotywować obrońców
twierdzy. I tak powstały dziury w składzie.
Współpracy na linii Ułamek-Baron już w tym roku nie będzie.
(Fot.Archiwum autora)
|
Takie życie, taki sport. Kiedyś mieliśmy tu petardy
strzelające punktami, jak na zawołanie, a teraz pozostają w tym mieście jedynie
zimne ognie i chłodna przedsezonowa kalkulacja. To jeszcze nie koniec świata,
ale trudno się z tym pogodzić, bo zaangażowanie drużyny w utrzymanie ekstraligi
w barażach było ogromne. I jak teraz widzę nieudolne ruchy transferowe
działaczy, to mam wrażenie, że ta walka poszła na marne i tylko przedłużyła
agonię żużla we Wrocławiu.
Tomasz Jędrzejak pozostaje w Sparcie (Fot.W.Tarchalski) |
„Ogóra” ma wspierać statysta z tegorocznego Grand Prix Peter
Ljung. Szwed w całym cyklu mistrzostw zdobył 57 punktów i zazwyczaj ubezpieczał
tyły w każdej rundzie SGP. Nawet Hampel, który pauzował z powodu kontuzji
nazbierał ich więcej.
Co prawda w lidze osiągnął trzeci wynik punktowy spośród wszystkich
żużlowców – 163 punkty i średnio ponad 9 oczek na mecz, ale trzeba pamiętać, że
była to I liga. Lindgren we Wrocławiu nie błyszczał, ale mam ogromne
wątpliwości czy Ljung chociaż zbliży się do poziomu „Fredki”.
Tai myślami jest już w GP 2013... (Fot.T. Armuła) |
Przedłużył kontrakt także Nicolai Klindt. Duńczyk zaczynał
karierę w Atlasie w 2006 roku pod okiem Marka Cieślaka. Załapał się nawet na
złoty medal DMP we Wrocławiu, ale jego talent jakoś nie eksplodował. Raczej
rozpłynął się później na zapleczu ekstraligi. Ostatni sezon też był pechowy i
Klindt spisał go na straty z powodu kontuzji. Wystąpił w barwach Sparty tylko w dwóch meczach. W sezonie 2013 to człowiek zagadka. Może ta
petarda wystrzeli, a może nie. Bez sapera nie podchodź…
Trwały rozmowy z Piotrem Świderskim, ale nie zdecydował się
wrócić do składu WTS-u i prawdopodobnie drugim polskim seniorem będzie Zbigniew
Suchecki. Sezon 2012 spędził w Gdańsku, ale napędził
wrocławianom stracha w barażach. W pierwszym meczu na Olimpijskim zdobył 9
punktów i 4 bonusy. Trzykrotnie przywoził z Pedersenem podwójne zwycięstwo dla
Wybrzeża. W rewanżu było jeszcze lepiej – 11 punktów i bonus. Dzięki jego
postawie Gdańsk prawie obronił ekstraligę. Taki zawodnik dla Sparty to może być
prawdziwe wzmocnienie. Właściwie ostania deska ratunku. Jedyne wyjście
awaryjne.
-->
Nie chcą już w Unii Leszno Troya Batchelora. Australijczyk
jeździł dla „Byków” od 2007 roku, a w sezonie 2012 zdobywał średnio 6 punktów w
meczu. Podobno ma trafić do Wrocławia. Nie mam nic przeciwko. Dają bierz, biją
uciekaj, bo jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Na co stać Malitowskiego i spółkę?
(Fot. T. Armuła)
|
Tak się prezentuje siedem petard firmy Betard. Wielu
zapowiada, że stać ich tylko na spadek i to bez walki. Też jestem raczej
sceptyczny i stwierdzam, że dla mnie ten skład jest przekonujący, jak film
wojenny z udziałem pacyfistów. Ale nie ma co się łamać. Ja się nie obrażam i
nie zapomnę przez zimę drogi na Olimpijski.
Sparta się sypie, ale problemy finansowe przeżywa niejeden ośrodek
żużlowy. Bo nie brakuje pazernych zawodników i prezesów bez wyobraźni. Taka
mieszanka wybuchowa rozwalająca polski speedway.
Dlatego nikomu w zbliżającym się sezonie 2013 nie życzę
niewypałów w składach i bomb z opóźnionym zapłonem, które wybuchają formą
dopiero po rozgrywkach i stać je tylko na walkę na łokcie w kolejce przy
klubowej kasie.