Wyprzedane wszystkie bilety, doping od pierwszej do ostatniej minuty, a na parkiecie walka nawet w parterze o każdą piłkę i do samego końca. Tak wyglądały zawsze mecze na szczycie między Śląskiem i Anwilem, czyli typowe starcia gigantów. Od tych pamiętnych spotkań minęło kilka lat, ale ja to pamiętam, jakby wydarzyło się… wczoraj.
Mladenović ostatnio nie zachwyca (Fot.T.Armuła) |
Mecz był wyrównany, ale goście dysponowali wyrównanym składem i dłuższą ławką rezerwowych. A w Śląsku mieliśmy szpital. Adam Wójcik wciąż chory, a Paul Graham złapał kontuzję i oglądał zmagania kolegów tylko w roli widza. Anwil pokazał poukładaną koszykówkę w ofensywie. Grał długie przemyślane akcje, które niejednokrotnie kończyły się punktami równo z syreną 24 sekund. Natomiast Śląsk tak w ataku nie błyszczał, choć trzeba przyznać, że miał przebłyski.
Wrocławianie momentami nie mieli pomysłu na grę i widzieliśmy w ich wykonaniu operację chaos. Jak nie było chętnego na wejście pod kosz, to piłka trafiała do Calhouna, który miał kończyć rzutem za 3. Pomysł dobry, ale wykończenie okazywało się katastrofą. Calhoun nie trafił z dystansu nic, choć próbował pięciokrotnie. Szkoda, bo wczoraj każda akcja i punkt były na wagę złota.
Niedźwiedzki zostawił na parkiecie pot, krew i łzy. Wiadomo-starcie gigantów… (Fot.T.armuła) |
Ja nie mam pretensji do Skibniewskiego. On gra za dwóch. Staram się tylko zwrócić uwagę na fakt, że 40 minut gry w każdym meczu i brak zastępstwa w końcu tego zawodnika wykończy. To nie jest maszyna.
Do samego końca wierzyłem, że Śląsk może to wygrać. Anwil pudłował rzuty wolne, ale trójkolorowi nie umieli tego wykorzystać. Wszystkie piłki, jak na złość odbijały im się od obręczy.
Na 45 sekund przed końcem wciąż była szansa na odwrócenie losów tego spotkania, ale wtedy wydarzyło się to…
Punkty Szubargi podcięły gospodarzom skrzydła. Cała hala patrzyła na to trafienie z niedowierzaniem. W końcówce jeszcze do dogrywki mógł doprowadzić Mladenović, ale kompletnie zepsuł rzut i porażka Śląska stała się faktem.
Na trybunach 1:0 dla Śląska... (Fot. T.Armuła) |
Proszę zmienić logo zespołu. Śląsk o którym pan piszę używa innego.
OdpowiedzUsuńNa trybunach 1-0, ale jak mogło być inaczej skoro przyjezdnych nie było (?).
OdpowiedzUsuńZ tymi zawsze wyprzedanymi biletami to bym nie przesadzał.
Śląsk o którym pan Tomasz pisze ma prawo do używania i oryginalnej i zmienionej wersji. Warto poczytać o umowie udostępnienia barw, zanim się napisze.
OdpowiedzUsuńDwie uwagi do tekstu:
1) Skiba grał jak zawsze. Problemem moim zdaniem były słabsza dyspozycja Calhouna, Vairogsa i Bogavaca w drugiej połowie. Mladenovic też nie grał jak nas do tego przyzwyczaił, Buczak nie radzi sobie na "5".
2) Z tym, że play off nam ucieka, to bardzo odważne stwierdzenie. Ja bym powiedział, że piąte miejsce nam ucieka, ale i tak mamy jeszcze całkiem realne szanse - i Zastalowi i Kotwicy zostały dużo cięższe mecze niż nam.
Nie ma prawa używania oryginalnej wersji.
OdpowiedzUsuńJeśli twierdzi Pan inaczej proszę o zacytowanie zapisów umowy.
Zabrakło Grahama i zabrakło zmiennika je się samo przez się autorze. Kto miał grać ? robiący straty na połowie Vairogs czy pudłujący spod obręczy Diduszko, który zbiera piłkę a ataku a potem uruchamia kontrę gości..
OdpowiedzUsuńŚląsk ma zaległe i można powiedzieć wygrane spotkanie z Politechniką w zanadrzu.
Na podstawie umowy zostały przekazane prawa do oryginalnej wersji herbu. Dodanie "piłeczki" nastąpiła po przekazaniu stanowiska piłkarskiego Śląska. Na konferencji w kwietniu było mówione, iż Śląsk ma prawo do posługiwania się dwoma logami: zwykłym (tylko za zgodą Wrocławskiego Klubu Sportowego Śląsk Wrocław S.A.) oraz zmienionym.
OdpowiedzUsuńTrochę informacji będzie tutaj:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35760,9702317,Koelner_zaprezentuje_Slask.html
Do Gharasa:
OdpowiedzUsuńWitam. Wielkie dzięki za udział w dyskusji na blogu. Zwróciłeś uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza sprawa to Skiba. Z mojego punktu widzenia jego występ był słabszy niż te wcześniejsze. Statystyki ma dobre z wyjątkiem rzutów za 2, ale nie zagrał równo. Rozkręcił się, jakby w końcówce. Ale to nie jest istotne. Facet gra za dwóch i to jest niestety przykre. Ktoś na blogu napisał, że brak Grahama i brak zmiennika Roberta "je się samo przez się autorze". Nie zgodzę się. Czy Graham jest typowym rozgrywającym i zastępcą Skiby? Tu jest potrzebny gracz, który wchodzi, a Skiba wtedy siada. Druga sprawa to play off. I tu słuszna uwaga, bo zabrakło z mojej strony słowa BEZPOŚRDEDNI awans do play off. Ucieka piątka, ale nie mam wątpliwości, że Śląsk stać na walkę w "dogrywce" o pozostałe premiowane miejsca. Pozdrawiam
To co powiesz Tomaszu na 10.asyst Grahama i coraz pewniejsze prowadzenie piłki w momencie gdy Robert jest na placu? Graham ma za sobą rok nie grania i kontuzji więc wiadomo było, że trzeba mu było dać czas. Skiba nie zagrał wcale słabiej, my to tak zobaczyliśmy przy fatalnej postawie rzutowej Calhouna, Vairogsa, Bochny i Diduszki. Po prostu nie mógł na nich liczyć i stąd miał mniej miejsca bo rywale widzieli ,że jemu całkiem dobrze szło. Podwojenia dość śmiałe i zaskoczenia w obronie wzięły się z czytania gry przez trenera Mutapcića. Widział ,że inni nie domagają. Śląsk wg mnie będzie w szóstce i mecze z PBG Basketem, AZS-em Polibudą czy Kotwicą. Wg mnie trzeba też wygrać jeden mecz z Czarnymi lub Treflem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak już pisałem na forum trójkolorowych na anonimy nie odpowiadam. Ktoś zaczyna od słów "To co powiesz Tomaszu", a ja mam zacząć od: "co powiesz Anonimie"?
OdpowiedzUsuń