Dawno czegoś
takiego nie widziałem. I tak na pewno będzie jeszcze przez kilka godzin (w
poniedziałek gra Turów z Radomiem i pewnie Zgorzelec wróci na fotel lidera),
więc zrobię sobie printscreena i jeszcze trochę popatrzę. Tego nikt się raczej
przed sezonem nie spodziewał. Nikt na Śląsk nie liczył i na pewno tak wysoko w
tabeli Tauron Basket Ligi nie stawiał.
Zawodnicy
Śląska mówią, żeby nie zapeszać i przestrzegają przed przesadnym optymizmem. I
dobrze, bo to dopiero początek sezonu i wszystko może się zdarzyć. Ale z
drugiej strony nie bądźmy zbyt skromni. Za nami pięć meczów w tym sezonie i
"Wojskowi" mają bilans 5-0. W pokonanym polu zostawili przecież
wicemistrza Polski z Zielonej Góry i brązowego medalistę z Sopotu. To nie
przypadek. Coś jest na rzeczy. Wygrać na
trudnym terenie w Słupsku to też sztuka, choć nie da się ukryć, że widać czarne
chmury nad Czarnymi i póki co to nie jest zespół na miarę tego z wcześniejszych
lat.
D. Johnson. |
Warto było
wybrać się na ten mecz, choć raczej jasne było, że Śląsk jest faworytem i
widowisko będzie jednostronne. Gospodarze musieli popłynąć z Jeziorem nawet
przy dużej fali i z wiatrem. I przepłynęli Jezioro na jednym wdechu. Sztormu,
czyli tragedii i sensacji nie było. Nie pomógł gościom były zawodnik śląska
Dominique Johnson ani rozgrywający Josh Miller.
Ale i tak
mecz warty był obejrzenia, bo trener Emil Rajković dał szansę wszystkim
zawodnikom. Każdy dostał swoje pięć minut, lecz nie każdy je wykorzystał. Radosław
Hyży wszedł i zrobił swoje. Nawet rozgrywający Norbert Kulon dwoił się i troił,
żeby pokazać swoje umiejętności i zakończył mecz celnym rzutem za trzy punkty. Pytanie tylko co w tym zespole robi Murphy
Burnatowski? Jeśli nie był w stanie sprzedać się w tym meczu to gdzie i kiedy?
Śląsk wygrał, ale moim zdaniem Kanadyjczyk polskiego pochodzenia właśnie
przegrał swoje miejsce w składzie. Ja bym szukał dalej.
Wrocławianom
wchodziło wszystko. Grali na luzie. Po słabszym wcześniejszym meczu przebudził
się Mladenović i został zawodnikiem spotkania. Zasłużenie.
Podoba mi
się gra Śląska nie tylko dlatego, że wygrywa i idzie jak burza, ale przede
wszystkim dlatego, że dla jego zawodników nie ma straconych piłek i walczą do
końca. WKS pozyskał zawodników z charakterem, walczaków, a trener Rajković
zrobił z nich monolit. Jest komu bronić, rzucić za trzy punkty i wejść pod
kosz. Jest gra zespołowa i odpowiedzialność zbiorowa.
Jestem
wściekły, jak widzę terminarz, dni i godziny kolejnych spotkań, ale będę się
pojawiał w Orbicie, ponieważ ci faceci gryzą parkiet, aż drzazgi z klepek lecą.
Nie boją się nikogo i właśnie udowodnili, że w Jeziorze nie ma żadnego potwora
z Loch Ness.
Nie takie straszne halloween we Wrocławiu |
Śląsk-Jezioro Tarnobrzeg 97:73
Tomasz
Armuła
31 października, Hala Orbita, Wrocław
(pierwsza wizyta na meczu Śląska w sezonie 20114/2015)
0 comments:
Prześlij komentarz