Siedem petard firmy Betard

Temat sztucznych ogni i tragedii, które się z nimi wiążą, to aktualny motyw dyżurny większości gazet. Taki okres. Z mojej strony, co prawda będzie o fajerwerkach i niewypałach, ale żużlowych, czyli bez życiowych wypadków i zbędnej dramaturgii. Czekając, aż taśma pójdzie w górę warto podsumować i sprawdzić, czy we Wrocławiu w przerwie transferowej nie bali się eksperymentować z dużymi petardami, czy może wolą trzymać w kieszeni zimne ognie.

Padła w końcu obrona Twierdzy Wrocław. Kto by się spodziewał, że Unia Leszno podpisze z Gnieznem zawieszenie broni i wspólnymi siłami zwerbują na swoją stronę Sebastiana Ułamka i Fredrika Lindgrena. Agresorzy działali tak szybko i niespostrzeżenie, że zrobili wyłom w murach Stadionu Olimpijskiego nim jego obrońcy zdjęli brezent ochronny z dział. I nie pomógł milion złotych brutto od władz obleganego miasta dla klubu. Odsiecz finansowa przybyła zbyt późno i nie była chyba wystarczająca, aby zmotywować obrońców twierdzy. I tak powstały dziury w składzie.


Współpracy na linii Ułamek-Baron już w tym roku nie będzie.
(Fot.Archiwum autora)
Mówi się, że nazwiska nie jeżdżą. I coś w tym jest, ale Sparcie pozostaje jedynie walka o utrzymanie drugi sezon z rzędu. Gdyby spadała jedna drużyna, to mógłbym liczyć na cud i zwyczajnego fuksa, jak w mijającym roku, ale nie przy zmniejszeniu ligi do ośmiu zespołów i spadku trzech ekip…

Takie życie, taki sport. Kiedyś mieliśmy tu petardy strzelające punktami, jak na zawołanie, a teraz pozostają w tym mieście jedynie zimne ognie i chłodna przedsezonowa kalkulacja. To jeszcze nie koniec świata, ale trudno się z tym pogodzić, bo zaangażowanie drużyny w utrzymanie ekstraligi w barażach było ogromne. I jak teraz widzę nieudolne ruchy transferowe działaczy, to mam wrażenie, że ta walka poszła na marne i tylko przedłużyła agonię żużla we Wrocławiu.

Tomasz Jędrzejak pozostaje w Sparcie (Fot.W.Tarchalski)
Jednak kolejny raz w rolę lekarza klubowego wcieli się Tomasz Jędrzejak, który pozostaje w Sparcie i zamierza choćby w pojedynkę reanimować swój klub. Wielki szacunek dla niego za taką postawę. O Jędrzejaku zatem krótko: to petarda o kalibrze 12 punktów na mecz i lokomotywa ciągnąca dolnośląski ekspress na pełnych obrotach. Ostatnia nadzieja żółto – czerwonych.

„Ogóra” ma wspierać statysta z tegorocznego Grand Prix Peter Ljung. Szwed w całym cyklu mistrzostw zdobył 57 punktów i zazwyczaj ubezpieczał tyły w każdej rundzie SGP. Nawet Hampel, który pauzował z powodu kontuzji nazbierał ich więcej.
Co prawda w lidze osiągnął trzeci wynik punktowy spośród wszystkich żużlowców – 163 punkty i średnio ponad 9 oczek na mecz, ale trzeba pamiętać, że była to I liga. Lindgren we Wrocławiu nie błyszczał, ale mam ogromne wątpliwości czy Ljung chociaż zbliży się do poziomu „Fredki”.

Tai myślami jest już w GP 2013... (Fot.T. Armuła)
Jedzie z nami Tai Woffinden. Angol to kawał walczaka i bardzo pozytywna postać w ekipie Piotra Barona. Cieszę się, że został w Sparcie. Problem tylko w tym, że w przyszłym sezonie będzie musiał pogodzić starty w lidze z Grand Prix. Był już stałym uczestnikiem cyklu GP w 2010 roku. Uplasował się wówczas na 14 pozycji. Działacze BSI zdecydowali się dać mu dziką kartę w sezonie 2013, mimo jego przeciętnych wyników w lidze. Powód jest zatem inny – żużel na Wyspach przeżywa ogromny kryzys i trzeba było szybko wcisnąć do Grand Prix jednego reprezentanta Wielkiej Brytanii. Oby Tai wytrzymał presję i godnie bronił honoru brytyjskiego żużla. Czy jednak pogodzi ściganie w cyklu z jazdą w polskiej lidze? Udźwignie to logistycznie i kondycyjnie? We Wrocławiu mają nadzieję, że tak. A tu jak wiadomo od dłuższego czasu tylko nadziejami sportowymi człowiek żyje.

Przedłużył kontrakt także Nicolai Klindt. Duńczyk zaczynał karierę w Atlasie w 2006 roku pod okiem Marka Cieślaka. Załapał się nawet na złoty medal DMP we Wrocławiu, ale jego talent jakoś nie eksplodował. Raczej rozpłynął się później na zapleczu ekstraligi. Ostatni sezon też był pechowy i Klindt spisał go na straty z powodu kontuzji. Wystąpił w barwach Sparty tylko w dwóch meczach. W sezonie 2013 to człowiek zagadka. Może ta petarda wystrzeli, a może nie. Bez sapera nie podchodź…

Trwały rozmowy z Piotrem Świderskim, ale nie zdecydował się wrócić do składu WTS-u i prawdopodobnie drugim polskim seniorem będzie Zbigniew Suchecki. Sezon 2012 spędził w Gdańsku, ale napędził wrocławianom stracha w barażach. W pierwszym meczu na Olimpijskim zdobył 9 punktów i 4 bonusy. Trzykrotnie przywoził z Pedersenem podwójne zwycięstwo dla Wybrzeża. W rewanżu było jeszcze lepiej – 11 punktów i bonus. Dzięki jego postawie Gdańsk prawie obronił ekstraligę. Taki zawodnik dla Sparty to może być prawdziwe wzmocnienie. Właściwie ostania deska ratunku. Jedyne wyjście awaryjne.
-->

Nie chcą już w Unii Leszno Troya Batchelora. Australijczyk jeździł dla „Byków” od 2007 roku, a w sezonie 2012 zdobywał średnio 6 punktów w meczu. Podobno ma trafić do Wrocławia. Nie mam nic przeciwko. Dają bierz, biją uciekaj, bo jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.


Na co stać Malitowskiego i spółkę?
(Fot. T. Armuła)
Siódma petarda to w sumie czterech juniorów Sparty: Bojarski, Malitowski, Dolny i Trzensiok. Ale to raczej zimne ognie. Ciężko od młodzieży wymagać czegokolwiek. Może od Malitowskiego i Dolnego co najwyżej męskiej decyzji czy na pewno podejmują wyzwanie i chcą osiągnąć coś w tym sporcie. Ten sezon chyba będzie decydujący i da odpowiedź na to pytanie. Wóz albo przewóz.

Tak się prezentuje siedem petard firmy Betard. Wielu zapowiada, że stać ich tylko na spadek i to bez walki. Też jestem raczej sceptyczny i stwierdzam, że dla mnie ten skład jest przekonujący, jak film wojenny z udziałem pacyfistów. Ale nie ma co się łamać. Ja się nie obrażam i nie zapomnę przez zimę drogi na Olimpijski.

Sparta się sypie, ale problemy finansowe przeżywa niejeden ośrodek żużlowy. Bo nie brakuje pazernych zawodników i prezesów bez wyobraźni. Taka mieszanka wybuchowa rozwalająca polski speedway.

Dlatego nikomu w zbliżającym się sezonie 2013 nie życzę niewypałów w składach i bomb z opóźnionym zapłonem, które wybuchają formą dopiero po rozgrywkach i stać je tylko na walkę na łokcie w kolejce przy klubowej kasie.
 

Hampelowy wkręt

W Zielonej Górze to mają wyobraźnię. Redaktorzy portalu Falubaz.com zaprosili Jarosława Hampela do świątecznego żużlowego wkrętu. Zrobili z żużlowca sprzedawcę w sklepie z pamiątkami Falubazu i dzięki ukrytej kamerze możemy zobaczyć reakcję fanów, którzy odwiedzili stoisko swojej drużyny. I tak ci, którzy podobno oglądają żużel od małego nie rozpoznali "Małego" za ladą i dyskutowali z Hampelem o... Hampelu i jego przejściu do Zielonej Góry:)

Ten sezon przyniósł wiele zmian kadrowych w każdym zespole i jak widać nie wszyscy jeszcze widzą Jarka Hampela w barwach żółto-biało-zielonych. Ale i tak Wam zazdroszczę, bo będziecie mieli dwa lata, żeby się do tego przyzwyczaić. Z mojej strony to trochę śmiech przez łzy, bo jeszcze kilkanaście dni temu żyłem nadzieją, że powrót Hampela do Wrocławia jest możliwy. Nadzieja matką głupich.

PS:

Szacun dla Hampela za dystans do samego siebie:)
Link do filmu: http://falubaz.com/Szlaka/Falubaz/Swiateczny-wkret-Falubazowy-z-Jarkiem-Hampelem-video



 

Siedmiu Wspaniałych Sparty Wrocław

Stowarzyszenie Kibiców Sparty Wrocław "Spartanie" na swojej fejsbukowej stronie proponuje:

Jaki podoba Wam się pomysł, abyśmy wspólnie wybrali drużynę wszechczasów Sparty Wrocław? Zróbmy tak: do dnia 31.12 w komentarzach pod tym linkiem (szukajcie wpisu z piątku na stronie http://www.facebook.com/Spartanie) wpisujcie swoje propozycje, a od nowego roku rozpoczniemy zabawę. O tym w jaki sposób wybierzemy Siedmiu Wspaniałych poinformujemy w osobnym linku. W zależności od Waszego zainteresowania spróbujemy nagłośnić temat za pomocą lokalnych mediów informacyjnych.Teraz zgłaszamy tylko kandydatury. Żeby to wszystko spełniło zamierzony cel i aby ograniczyć przypadkowe propozycje, ustalamy dla kandydatów jeden, ale bardzo istotny warunek. Dany zawodnik musiał reprezentować barwy naszej Sparty przez minimum 5 sezonów, nie koniecznie postępujących kolejno po sobie. 

Aby ułatwić Wam wskazanie ulubionych zawodników, proponujemy odwiedzić poniższą stronę, na której znajdziecie potrzebne informacje na temat zawodników startujących w naszej Sparcie w całej Jej dotychczasowej historii.

http://www.spartanie.org/index.php?option=com_content&view=article&id=579&Itemid=109


Do dzieła! Zapraszamy serdecznie...


Zestawienie Armuły:

Tommy Knudsen - za profesjonalizm i prowadzenie Sparty na szczyt w latach 93-95.
Dariusz Śledź - to zdjęcie, które wisi u mnie na ścianie oddaje wszystko czym była dla niego jazda w Sparcie i zdobycie mistrzostwa kraju.

Piotr Baron - za odwagę i waleczność mimo wielu kontuzji.
Tomasz Jędrzejak - za ratowanie wielokrotnie Sparty przed spadkiem, za rozpalanie dogasającego wrocławskiego ognia i za całokształt - czapki z głów przed zdobywcą Czapki Kadyrowa.
Konstanty Pociejkowicz - bo promował w pojedynkę Wrocław lepiej, niż dziś choćby 1000 krasnali.
Henryk Piekarski - bo nawet jako rezerwowy gwarantował wiele punktów i mógł zastąpić każdego.
Maciej Janowski - bo takiego wychowanka dawno nie było i długo we Wrocławiu nie będzie.

 
 

Słodko-gorzki wstęp do transferów

Dawno nie było nic o żużlu. Ostatni raz pisałem o Tomku Jędrzejaku, ale po komentarzu redaktora Czekańskiego, który dał mi lekcję dziennikarstwa na wysokim i kulturalnym poziomie po prostu było mi wstyd i zamknąłem się w sobie. Bo zamiast pikietować i ratować wrocławski żużel, to: Pier… głupoty i bzdurami się zajmuję. Na szczęście pan Czekański uratował żużel we Wrocławiu w pojedynkę bez mojej pomocy i za to jestem mu bardzo wdzięczny. 

A tak na poważnie, to cisza w eterze wynikała z tego, że chęci do pisania miałem takie jak żużlowcy do podpisywania kontraktów w Sparcie. Ale nie ma co się przejmować brakiem weny.
A SKSW Spartanie lubią to!
Już dawno temu znany radiowiec Wojciech Trojanowski zwierzył się słynnemu poecie i redaktorowi naczelnemu Przeglądu Sportowego Kazimierzowi Wierzyńskiemu, że się stresuje, bo od kilku dni nie ma weny i nic nie napisał. Ten mu z uśmiechem powiedział: „Panie Wojciechu, są tylko dwa rodzaje dziennikarzy, tacy co się tym martwią i tacy co się nie martwią. Ale jedni i drudzy zawsze piszą w ostatniej chwili”. Chyba możemy sobie powiedzieć, że to święta prawda. Dlatego w biegu i w wielkim pośpiechu donoszę – wciąż śledzę transfery w polskiej lidze i codziennie sprawdzam informacje dotyczące wrocławskiego składu. Z wielkim niepokojem oczywiście…

Z przykrością przeczytałem kilka dni temu w Gazecie Wrocławskiej, że: 
Piotr Świderski nie będzie reprezentantem Betardu Sparty w sezonie 2013. Zawodnik poinformował we wtorek, że wybrał inny klub. 
Decyzja Świderskiego jest dla szefów klubu rozczarowaniem, bo te rozmowy trwały bardzo długo. - Na pewno dostaliśmy po kolanach, ale cóż - prawo wyboru. Szkoda jednak, bo w piątek przybiliśmy piątkę, Piotrek powiedział, że jesteśmy umówieni, a teraz zmienił zdanie. Nie wiem, na który wariant się zdecydował. Dla nas to i tak bez znaczenia - mówi menedżer Piotr Baron.


 
Piotr Świderski wszystko już przemyślał i podjął decyzję.
To mnie utwierdza w przekonaniu, że nie ma w żużlu umowy towarzyskiej jako swego rodzaju rękojmi na zgodę powszechną, co do przyjętych wspólnie wartości, zaleceń i nakazów związanych z regułami walki sportowej. Speedway przestaje być grą fair play już na etapie samych rozmów w środku zimy, a co tu dopiero mówić o regulaminie. Powiększenie ligi do 10 zespołów tylko po to, aby po chwili zmniejszyć ją do ośmiu ekip. Wprowadzenie KSM i zapowiedź, że właściwie za chwilę już nie będzie obowiązywał. Twórcy takich przepisów pogrążają nie tylko siebie, lecz całą dyscyplinę.

Sport, a w szczególności żużel był dla mnie do niedawna przystanią spontaniczności i więzi międzyludzkich, opartych na prostych zasadach współzawodnictwa. Jakoś nieoczekiwanie ktoś w ostatnim czasie przeobraził mi tę spontaniczność w zbiurokratyzowany mechanizm o trybach z papieru. Chyba, że tak było od zawsze, ale zauważyłem to dopiero teraz. 

Ponoć doświadczenie i wiedza przychodzi z wiekiem, a skoro tak to się nawet cieszę, że jednego i drugiego nie posiadam jeszcze zbyt wiele.
Tyle gorzkiego wstępu do okresu transferowego przy robieniu słodkiego sernika. Jeszcze przed świętami będzie słów kilka o zmianach kadrowych w naszej lidze, bo jak wiadomo wydarzyło się bardzo dużo.